Wypiszę mi ktoś 14 stacji drogi krzyżowej? 2011-03-09 21:34:26; Ile jest stacji drogi krzyżowej? 2010-05-11 17:22:37; Podaj nazwy 12 stacji drogi krzyżowej 2011-03-30 16:45:06; 14 stacji drogi krzyżowej 2014-04-07 13:29:57; Napisz inne nazwy 14 stacji drogi krzyżowej 2011-03-28 18:27:15; Rozważanie do 9 stacji drogi krzyżowej. Pilne

Najlepsza odpowiedź Dzidka ^^ odpowiedział(a) o 19:53: STACJA IV — Jezus spotyka swoją Matkę Matka wspomaga Syna i Syn wspomaga Matkę. Poprzez bliskość, przez wymianę spojrzeń, dodają sobie sił potrzebnych do trwania na drodze pełnienia woli Ojca. Człowiek mądry umie być blisko tych, których kocha, zwłaszcza gdy dotknęło ich cierpienie. W świecie, w którym ludzkie serca zamieniają się w granaty lub narzędzia do wykonywania skrobanek, trzeba modlić się o wrażliwe serce, o tkliwość i czułość, żeby mniej było gwałtów, brutalności i zabijania. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 19:55 Stacja 12- Jezus umiera na krzyżu Kona Pan Jezus w okrutnej męce- drżą ze zmęczenia przybite ręce, zwraca ku niebu Boskie wejrzenie, poleca Ojcu ostatnie tchnienie... Skonał nasz Pasterz za swe owieczki by je ocalić, od śmierci wiecznej. Nim pełni życia zaczerpnę w niebie, już tu na ziemi chcę żyć dla Ciebie. Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami. Naj? Uważasz, że ktoś się myli? lub

Weronika ociera twarz Jezusowi. Gdy Jezus niósł krzyż wielu ludzi się temu przyglądało, petrząc na niego bezczynnie nie robiąc nic. Tylko Weronika nie zważając na konsekwencje swojego czynu podeszła do niego i chciała choć trochę ulżyć mu w cierpieniu.Ten gest pokazał jej wielkie serce, ból na ludzką krzywdę. Czy Ty też
zapytał(a) o 17:42 Rozważanie do 9 stacji drogi krzyżowej. Pilne! Proszę o napisanie tego rozważania. Nie musi być długie, ważne żeby było. Jest mi bardzo potrzebne na jutro na religię. Sama nie umiem tego napisać... :( Oczywiście czeka najlepsza odpowiedź.:) To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Koman odpowiedział(a) o 13:42: Stacja I - Jezus na śmierć skazany Sędzia świata, który pewnego dnia powróci by sądzić nas wszystkich stoi ogołocony, upokorzony i bezbronny wobec ziemskiego sędziego. Piłat nie jest jakimś nikczemnym potworem. Wie, że skazaniec jest niewinny; szuka sposobu, aby go uwolnić. Serce ma jednak podzielone. Ostatecznie nad prawem bierze górę jego zdanie, on sam. Także ludzie, którzy krzykiem domagają się śmierci Jezusa, nie są nikczemnymi potworami. Wielu z nich, w dniu Pięćdziesiątnicy "przejmie się do głębi serca" (Dz 2, 37), gdy Piotr im powie: "Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg wam potwierdził... przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście" (Dz 2, 22n). W tej jednak chwili doświadczają atmosfery tłumu. Krzyczą, ponieważ krzyczą inni i krzyczą tak jak inni. W ten sposób sprawiedliwość deptana jest przez podłość, małoduszność, obawę przed dyktatem dominującej mentalności. Delikatny głos sumienia tłumiony jest krzykiem tłuszczy. Niezdecydowanie i wzgląd na człowieka przyznają siłę złu. Stacja II - Jezus obarczony krzyżem Jezus, skazany niczym król uzurpator, jest wyszydzony. Jednak właśnie w szyderstwie brutalnie jawi się prawda. Ileż razy insygnia władzy noszone przez możnych tego świata urągają prawdzie, sprawiedliwości i godności człowieka! Ileż razy ich rytuały i wielkie słowa nie są, doprawdy, niczym więcej, niż nadętym kłamstwem, karykaturą zadania, do którego są zobowiązani z racji sprawowanego urzędu, zadania służenia dobru. Jezus, który jest wyszydzony i na którego skroniach spoczywa korona cierpienia, właśnie dlatego jest prawdziwym królem. Jego berłem jest sprawiedliwość. Na tym świecie ceną sprawiedliwości jest cierpienie: On, prawdziwy król, nie panuje przemocą, lecz miłością, która cierpi dla nas i z nami. On niesie krzyż na swych ramionach, nasz krzyż, ciężar bycia człowiekiem, ciężar świata. To w ten sposób poprzedza nas i ukazuje nam, jak odnaleźć drogę do prawdziwego życia. Stacja III - Jezus upada po raz pierwszy Człowiek upadł i stale na nowo upada: ileż razy staje się karykaturą samego siebie, już nie obrazem Boga, lecz czymś, co wystawia Stwórcę na pośmiewisko. Czyż ten, który schodząc z Jerozolimy do Jerycha wpadł w ręce zbójców, którzy obdarli pozostawiając na wpół żywego, zakrwawionego na skraju drogi, nie jest może obrazem człowieka w pełnym tego słowa znaczeniu? Upadek Jezusa pod krzyżem nie jest tylko upadkiem Jezusa człowieka, już wycieńczonego biczowaniem. Tu jawi się coś głębszego, jak powiada święty Paweł w Liście do Filipian: "On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi... uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej" (Flp 2, 6-8). W upadku Jezusa pod ciężarem krzyża ukazuje się cała Jego droga: dobrowolne uniżenie się po to, by nas podźwignąć z naszej pychy. Równocześnie ukazuje się natura naszej pychy: hardość, przy pomocy której chcemy się uwolnić od Boga i być tylko sobą, hardość z którą sądzimy, że nie potrzeba nam wiecznej miłości i sami chcemy nadać kształt naszemu życiu. W tym buncie przeciwko prawdzie, w tej próbie przebóstwienia samych siebie, postawienia się w roli własnego stwórcy i sędziego, zmierzamy do samozagłady. Uniżenie się Jezusa jest przezwyciężeniem naszej buty: on podnosi nas przez swe uniżenie. Pozwólmy, aby nas podniósł. Zdziejmy z siebie naszą samowystarczalność, naszą mylną żądzę autonomii, natomiast uczmy się od tego, który się uniżył, odnajdywać prawdziwą wielkość, uniżając się i zwracając się do Boga i do krzywdzonych braci. Stacja IV - Jezus spotyka Matkę swoją Na Drodze Krzyżowej Jezusa jest również Maryja, jego Matka. Podczas jego publicznej działalności musiała usunąć się na bok, zrobić miejsce dla powstającej nowej rodziny Jezusa, rodziny Jego uczniów. Musiała słyszeć i te słowa: "Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką" (Mt 12, 48-50). Teraz widać, że ona nie tylko ciałem, ale i sercem jest Matką Jezusa. Jeszcze zanim poczęła go w ciele, dzięki swemu posłuszeństwu, poczęła go w sercu. Zostało jej powiedziane: "Oto poczniesz i porodzisz Syna... Będzie On wielki... a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida" (Łk 1, 31n). Niedługo potem usłyszała jednak z ust starca Symeona inne słowo: "A Twoją duszę miecz przeniknie" (Łk 2, 35). I tak przypomniała sobie przepowiednie proroków: "Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony" (Iz 53, 7). To wszystko staje się teraz rzeczywistością. W swym sercu zawsze zachowywała słowo, które wypowiedział do niej anioł, gdy wszystko się zaczynało: "Nie bój się, Maryjo" (Łk 1, 30). Uczniowie uciekli, ona nie ucieka. Stoi z odwagą matki, z wiernością matki, z dobrocią matki i z wiarą, która trwa w ciemnościach: "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła" (Łk 1, 45). "Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18, 8) Tak, w tym momencie On wie: znajdzie wiarę. W tej godzinie jest to dla niej wielkim pocieszeniem. Stacja V - Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi Szymon z Cyreny wraca z pracy, jest w drodze do domu, gdy trafia na ten smutny orszak skazańców. Dla niego, być może, zwyczajny to widok. Żołnierze korzystają z prawa przymusu i wkładają krzyż na barki jemu, mocnemu chłopu ze wsi. Cóż za przykrość musiał przeżywać, będąc niespodziewanie wciągniętym w los tych skazańców! Robi to, co musi robić, oczywiście z wielką niechęcią. Ewangelista Marek wraz z nim wymienia jednak i jego synów, którzy najwyraźniej byli znani jako chrześcijanie, jako członkowie tej wspólnoty (Mk 15, 21). Z niechcianego spotkania wypłynęła wiara. Towarzysząc Jezusowi i dzieląc ciężar krzyża Cyrenejczyk zrozumiał, że to była łaska wspólnego kroczenia z Ukrzyżowanym i pomagania mu. Tajemnica cierpiącego i milczącego Jezusa poruszyła jego serce. Jezus, którego Boska miłość mogła i może wyłącznie odkupić całą ludzkość, chce byśmy współuczestniczyli w Jego krzyżu, aby dopełnić to, czego jeszcze brak jego udrękom. (Kol 1, 24). Zawsze, gdy z dobrocią wychodzimy na spotkanie kogoś cierpiącego, kogoś prześladowanego i bezbronnego, dzieląc z nim jego cierpienie, pomagamy nieść krzyż Jezusowi. Przez to otrzymujemy zbawienie i sami możemy przyczynić się do zbawienia świata. Stacja VI - Weronika ociera twarz Jezusowi "Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną" (Ps 27, 8-9). Weronika - według tradycji greckiej Berenike - uosabia to gorące pragnienie, wspólne wszystkim pobożnym ludziom Starego Testamentu, pragnienie wszystkich ludzi wierzących, by ujrzeć oblicze Boże. Tym niemniej, na Drodze Krzyżowej Jezusa, początkowo nie czyni ona nic ponad posługę kobiecej dobroci: ofiaruje Jezusowi chustę. Nie liczy się z brutalnością żołnierzy, nie obezwładnia jej też strach uczniów. Jest obrazem dobrej kobiety, która pośród niepokoju i zaćmienia serc zachowuje odwagę bycia dobrym, nie pozwala by jej serce się przyćmiło. "Błogosławieni czystego serca - powiedział Pan w Kazaniu na Górze - albowiem oni Boga oglądać będą" (Mt 5, 8). Początkowo Weronika widzi jedynie umęczone i naznaczone bólem oblicze. Uczynek miłości wyciska jednak w jej sercu prawdziwy obraz Jezusa: w Obliczu ludzkim, pełnym krwi i ran, dostrzega Oblicze Boga i jego dobroci, która jest z nami nawet w największym bólu. Tylko sercem możemy zobaczyć Jezusa. Tylko miłość pozwala nam widzieć i oczyszcza nas. Tylko miłość pozwala nam rozpoznać Boga, który sam jest miłością. Stacja VII - Jezus upada po raz drugi Tradycja potrójnego upadku Jezusa i ciężaru krzyża przywołuje upadek Adama - nasze bycie istotami upadłymi - i tajemnicę uczestnictwa Jezusa w naszym upadku. W dziejach, upadek człowieka przyjmuje coraz to nowe formy. W swoim pierwszym Liście święty Jan mówi o potrójnym upadku człowieka: pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pysze żywota. W ten sposób, na tle przywar swego czasu, z wszystkimi jego zbytkami i wynaturzeniami, interpretuje upadek człowieka i ludzkości. W nieco bliższej historii możemy jednak pomyśleć, jak chrześcijaństwo, znużone wiarą, opuściło Pana: wielkie ideologie, niczym banalizacja człowieka, który w nic już nie wierzy i po prostu żyje nie przejmując się niczym, stworzyły nowe pogaństwo, pogaństwo gorsze, które chcąc ostatecznie usunąć Boga pozbyło się człowieka. I tak człowiek pełza w prochu. Pan dźwiga ten ciężar coraz to upadając, aby móc przyjść do nas; patrzy na nas, by obudziło się w nas serce; upada, aby nas podnieść. Stacja VIII - Jezus spotyka kobiety jerozolimskie, które płaczą nad nim Głos Jezusa napominający kobiety jerozolimskie, które podążają za Nim płacząc nad jego losem, skłania nas do refleksji. Jak to rozumieć? Czy nie jest to napiętnowanie litości czysto sentymentalnej, która nie przechodzi w nawrócenie i żywą wiarę? Na nic zdaje się opłakiwanie słowne i sentymentalne cierpień tego świata, kiedy prowadzimy nasze życie jak dotąd, bez zmian. Dlatego Pan przestrzega nas przed niebezpieczeństwem, w którym sami się znaleźliśmy. Ukazuje nam wagę grzechu i powagę sądu. Czyż nie jesteśmy, pomimo wszystkich naszych słów przestrachu wobec zła i cierpień niewinnych, zbyt skłonni do banalizowania tajemnicy zła? Czy ostatecznie w obrazie Boga i Jezusa nie uznajemy przypadkiem jedynie aspektu słodyczy i miłości, podczas gdy spokojnie wymazaliśmy aspekt sądu? Myślimy: jakże Bóg mógłby dramatyzować naszą słabość? Przecież zawsze jesteśmy tylko ludźmi! Patrząc jednak na cierpienia Syna widzimy całą powagę grzechu, widzimy jak do końca musi być odpokutowany, by został przezwyciężony. Zła nie można wciąż banalizować wobec obrazu cierpiącego Pana. On również do nas mówi: nie płaczcie nade mną, płaczcie raczej nad sobą... Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? Stacja IX - Jezus upada po raz trzeci Co mówi nam trzeci upadek Jezusa pod ciężarem krzyża? Może każe nam myśleć o ogólnym upadku człowieka, o oddaleniu się wielu od Chrystusa, o wyborze sekularyzmu bez Boga. Czy jednak nie powinniśmy myśleć także o tym, ile Chrystus musiał wycierpieć w swoim Kościele? Ileż razy nadużywa się sakramentu Jego obecności, w jaką pustkę i złość serca tak często on wchodzi! Ileż razy sprawujemy go tylko my sami, nie biorąc Go nawet pod uwagę! Ileż razy Jego słowo jest przekręcane i nadużywane! Jakże mało wiary jest w tylu teoriach, ileż pustosłowia! Ile brudu jest w Kościele i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia! Jakże mało cenimy sakrament pojednania, w którym On oczekuje, by nas podnieść z naszych upadków! To wszystko jest obecne w Jego męce. Zdrada uczniów, niegodne przyjmowanie Jego Ciała i Krwi jest z pewnością największym bólem Zbawiciela, który przeszywa Mu serce. Nie pozostaje nam nic innego jak zwrócić się ku Niemu z całej głębi duszy wołając: Kyrie, eleison, Panie, ratuj! (Mt 8, 25) Odpowiedzi Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Stacje drogi krzyżowej: 14 stacji wypełnionych rozważaniami. Podczas nabożeństw Drogi Krzyżowej wierni rozważają cierpienie Jezusa. Ministranci z krzyżem i świecami przesuwają się od
Jako przeproszenie za grzechy Kościoła … Z Jezusem na Drodze KrzyżowejJózef Augustyn SJ Motto:“Im bardziej bezinteresowny jest dar, tym okrutniejsze będą prześladowania i straszliwsze cierpienia.” (Paweł Florenski, rozstrzelany w 1937 roku w łagrze sowieckim na Wyspach Sołowieckich) Z Księgi Proroka Izajasza: Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. […] Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich. Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? […] Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w śmierci swej był [na równi] z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało. Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego.(Iz 53, 2-10) Rozważanie wstępne Panie Jezu Chryste, Twoja droga krzyżowa jest trudem, zmaganiem, walką, podjętą z miłości do Ojca i do nas, Twoich umiłowanych braci i sióstr. Rozpocząłeś ją w Betlejem, rodząc się w stajni, gdyż nie było miejsca dla Ciebie. Urodziłeś się „poza murami” Betlejem i umierasz, poza murami Jeruzalem. Chcemy iść po drodze krzyżowej Twoimi śladami, kontemplując nie tylko Twoje odrzucenie przez ludzi, zmaganie i ból, ale nade wszystko Twoją miłość do Ojca i do nas. Przyjąłeś nasz ludzki los. Byłeś do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Grzech to nasza niewierność i bunt wobec Ciebie. Poprzez modlitwę drogi krzyżowej pragniemy poznać nasze grzechy i wyznać je przed Tobą i przed Kościołem. Twoja męka krzyżowa jest odbiciem naszych grzechów. Nasze uparte trwanie w grzechu czyni nas ślepymi i niewrażliwymi na prawdę o nas samych i na Twoją Boską miłość. Często bowiem wyrzekamy się jedynie grzesznych czynów, ale na dnie duszy zostawiamy sobie przywiązanie do grzechu, która rozpala – ciągle na nowo – naszą pożądliwość. Niech modlitwa Drogi Krzyżowej stanie się dla nas źródłem odwagi i szczerości, które pozwolą nam odkłamać nasze zakłamanie duszy. Jego istota wyraża się w tym, że w naszych modlitwach wyrażamy miłość do Ciebie, Panie Jezu, zachowując jednocześnie w naszych duszach przywiązanie do grzechu. W naszym zakłamaniu chcemy służyć Bogu i mamonie; oddawać chwałę Panu i sobie; służyć bliźnim i wykorzystywać ich dla własnych celów; żyć w czystości i hołdować zmysłowości; żyć w ubóstwie i chciwie oglądać się za zyskiem. Chcemy wyrzec się owego rozdarcia, podwójnego życia, faryzejskiego zakłamania. Ono jest źródłem zgorszenia. Ono niszczy Kościół. Panie Jezu Chryste, naszą drogę krzyżową odprawiamy także jako wynagrodzenie za grzechy ludzi Kościoła: za niewierności, zdrady i zgorszenia, którymi raniliśmy Twoje Boskie serce. Szczególnie chcemy błagać Cię o przebaczenie za najcięższe grzechy: wykorzystywanie seksualne dzieci przez niektórych z naszych współbraci i współsióstr. Kontemplując Twoją mękę poznamy lepiej bezgraniczne cierpienie, ból i rozpacz ofiar wykorzystania. Piętno poniżenia i rozpaczy, którym naznaczył ich dzieciństwo i młodość grzech wykorzystania, zatruwają ich całe życie dorosłe. Krocząc śladami Twojego krzyża, chcemy dzielić ich cierpienie i upokorzenie. Niech Twoja męka pokryje głębokim wstydem nasze serca i nasze twarze, bo tylko w ten sposób możemy przestać lekceważyć grzechy i banalizować cierpienie ofiar. Jedne z najsurowszych słów, jakie wypowiedziałeś, Panie Jezu, odnoszą się do krzywd wyrządzanych dzieciom: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9, 42). Nasze przewrotne tłumaczenie choćby jednego grzechu wykorzystania seksualnego dzieci przez ludzi Kościoła jest znakiem zepsucia; znakiem „serca twardego jak skała, jak dolny kamień młyński” (por. Hi 41, 16). Zrzucanie odpowiedzialności na innych, a tym bardziej na same dzieci, jest znakiem przewrotności i pychy, która czyni nas współwinnymi „czynów diabła” (papież Franciszek). Niech ta droga krzyżowa będzie rachunkiem sumienia dla nas wszystkich: duchownych i świeckich, przełożonych i podwładnych. Najcięższe nieprawości to gorzki owoc długiej drogi grzechu, wkorzenienia się w niego, lekceważenia grzechu, przyzwyczajenia do niego. Występki przeciwko czystości są powiązane z grzechami zaniedbania życia duchowego, braku modlitwy, zmysłowego hedonizmu, chciwości na pieniądze, gniewu, pogrążania się w smutku, oziębłości duchowej, wyniosłości i pychy [por. Ewagriusz z Pontu, O ośmiu duchach zła]. Do grzechu nadużyć seksualnych wobec dzieci przez księży łatwiej dochodzi w tych wspólnotach kapłańskich, w których istnieje tolerancja na każdy inny grzech, a przełożeni są bardziej administratorami niż ojcami duchowymi i pasterzami pasterzy. Krycie i usprawiedliwianie nieprawości kapłanów przez ich przełożonych jest tak samo wielkim grzechem, jak ten, który usiłują ukryć. Ale nigdy nie ukryją ani cudzego, ani własnego grzechu przed oczami Tego, który „patrzy z nieba i widzi wszystkich synów człowieczych” (Ps 33, 13). Ludzie podstępni są Mu jawni, widzi [ich ]zło, bo uważa (Hi 11, 11). Wielka krzywda głośno woła o pomstę do nieba. Bóg sam upomina się o niewinne dzieci, najmłodszych i najsłabszych. Każdy nasz grzech rani Kościół, Twoje mistyczne Ciało, staje się źródłem zgorszenia. Każdy grzech jest buntem przeciwko Tobie, Panie, i lekceważeniem łaski powołania do służenia braciom i siostrom. Naszymi grzechami lekceważymy, Panie Jezu, Twoją zbawczą miłość i misję powierzoną nam przez Ciebie. Gdy nie wyznajemy naszych grzechów i nie walczymy z nimi, one rozrastają się w nas. „Najstraszniejszą karą za grzech jest nowy grzech” (S. Kierkegaard). Gdy Dawid nie wyznał przed Bogiem cudzołóstwa z Batszebą, ale usiłował za wszelką cenę ukryć go, wszedł na drogę kłamstwa, pychy i zbrodni. A Judasz, który nie wyznał grzechu zdrady, popełnił grzech samobójstwa. Pan powiedział o nim, że lepiej byłoby, gdyby się nie narodził. Niech modlitwa Drogi Krzyżowej obudzi nasze uśpione oziębłością sumienia. Chcemy powrócić do naszej „pierwszej miłości”, powierzyć się ponownie Twojemu Najświętszemu Sercu przebitemu na krzyżu. Chcemy całkowicie należeć do Ciebie i czynić wszystko z miłości ku Tobie. Chcemy służyć ofiarnie naszym braciom i siostrom, których nam powierzyłeś w sakramencie kapłaństwa. Chcemy, by Twoja miłość ku nam i nasza miłość ku Tobie ożywiała całe nasze życie. To miłość była u początku naszego powołania kapłańskiego. Panie Jezu Chryste, nasz ból i upokorzenie z powodu nieprawości naszych własnych i naszych braci w kapłaństwie powierzamy Twojemu Boskiemu Sercu. Chcemy go wyrazić nie tylko przez modlitwę, ale także poprzez czyny miłosierdzia i współczucia wobec wszystkich braci i sióstr, których powierzyłeś naszej pieczy, szczególnie zaś wobec dzieci, młodzieży i ubogich. Im więcej grzeszyliśmy, im głębsze były nasze nieprawości, tym więcej dobra chcemy czynić. W ten sposób chcemy świadczyć o Twoim Boskim miłosierdziu. To ono jedynie może nas uchronić od pogrążania się w nieprawości, bezsensie i rozpaczy. Uznaję moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną. Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą (Ps 51, 5-6). W sercu swym przechowuję Twą mowę, by nie grzeszyć przeciw Tobie (Ps 119, 11). Stacja I – Jezus skazany na śmierć Panie Jezu, po trzech latach głoszenia Dobrej Nowiny, cudownych uzdrowień, spotkań, słyszysz z ust wybranego ludu: Precz! Precz! Ukrzyżuj Go. A gdy namiestnik rzymski, nie bez ironii pyta: Czyż króla waszego mam ukrzyżować? lud woła w zaślepieniu: Poza Cezarem nie mamy króla. Prorok Micheasz mówi: Słuchajcie, (…) oto Pan ma spór ze swym ludem i oskarżać będzie Izraela. Ludu mój, cóżem ci uczynił? Czym ci się uprzykrzyłem? Odpowiedz Mi! Otom cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli wybawiłem ciebie. (Mi 6, 2-4). Naszymi grzesznymi wyborami, które hołdują naszym namiętnościom, mówimy Ci, Panie Jezu: „Precz! Precz! Już nie ma miejsca dla Ciebie w mojej duszy, w zamysłach mojego serca”. Niech kontemplacja Twojej Męki otworzy moje serce, władze duszy mojej: pamięć, rozum i wolę, bym mógł usłyszeć Twoją skargę pełną bólu. Twoją Męką, Jezu, mówisz do mnie: „Cóżem ci uczynił? Po tylu deklaracjach miłości, zobowiązaniach kapłańskich, zakonnych i przy całym Moim zaufaniu, jakie ci okazałem, mówisz Mi: Precz! Precz?”. O co Jezus ma żal do nas? Najpierw o to, że nie modlimy się, że modlimy się mało i niedbale: „Jednej godziny nie mogliście czuwać ze mną?”. Panie Jezu, przepraszamy Cię, że tak często lekceważyliśmy Twoją miłość, nasze powołanie, nadużywaliśmy Twojego zaufania, marnowaliśmy czas, zaniedbywaliśmy codzienne spotkanie z Tobą, bez uwagi sprawowaliśmy Eucharystię i Sakrament pojednania. Przepraszamy Cię za brak słuchania Twojego słowa, które przepowiadamy niedbale, ponieważ nie medytujemy go, nie żyjemy nim i nie prosimy Ducha Świętego o światło. Dziękujemy Ci, Panie Jezu, że nie odpłacasz złem za zło, ale przyjmujesz z poddaniem woli Ojca okrutną kaźń krzyża, by ofiarować siebie Ojcu za nas i przekonać nas o Twojej bezwarunkowej miłości. Niech kontemplacja Twojej ofiary odnowi w nas miłość ku Tobie i poświęcenie w służbie braciom i siostrom. Stacja II – Jezus bierze krzyż na swoje ramiona Piłat wydał cię, Panie Jezu, na ukrzyżowanie, a ty przyjąłeś krzyż z miłością. To okrutna i hańbiąca tortura. Rzymianie skazywali na nią jedynie wyjętych spod prawa: niewolników i zbrodniarzy. Żołnierze wkładają na Twoje ramiona krzyż i przynaglają, abyś niósł go na miejsce kaźni. Drzewo krzyża jest ciężkie. Zawisły na nim wszystkie owoce ludzkiej nieprawości, począwszy od grzechu Adama aż do ostatniego grzechu popełnionego przed końcem świata. Ustami Proroka Izajasza żalisz się, Panie: Przykrość zadałeś twoimi grzechami, występkami twoimi Mnie zamęczasz. (Iz 43, 25) On się obarczył naszymi grzechami, On dźwigał nasze nieprawości. (por. Iz 53,4) Grzech jest tajemnicą. Gdy go popełnimy, tracimy nad nim władzę. On wymyka się spod naszej kontroli. Nie mamy władzy nad naszymi nieprawościami, ale one ją mają nad nami. Nie poznamy naszych nieprawości poprzez analizę grzesznych zamiarów i czynów, ale jedynie dzięki kontemplacji Twojego Krzyża. Panie Jezu w Twoich ranach jest zdrowie naszych dusz i serc, naszych umysłów. Z ufnością wołamy: „Oto drzewo krzyża, przez które stało się nasze zbawienie”. „Krew Jego na nas i na dzieci nasze” – woła lud. I choć słowa te wypowiedziane były w żądzy przelania cudzej krwi, tym nie mniej – paradoksalnie – zawierają Boską prawdę. Krwią Twoją, Panie Jezu, wykupujesz nas spod władzy grzechu. Przypominasz nam o tym w codziennej Eucharystii: „To jest Krew moja za was przelana”. Kontemplując krzyż na Twoich ramionach, Panie Jezu, pytamy – razem ze świętym Ignacym Loyolą – pełni zdumienia: jak to się stało, że z miłości do nas grzeszników stałeś się człowiekiem, a od życia wiecznego przeszedłeś do śmierci doczesnej i do konania na krzyżu za nasze grzechy? Stacja III – Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem Twoje siły, Panie, są wyczerpane biczowaniem, koronowaniem cierniem, maltretowaniem Twojego ciała. Osłabiony upadasz. Krzyż przygniata Cię do ziemi. Adorujemy Twój pierwszy upadek i Twój trud dźwigania się z upadku. Dziękujemy Ci za Twoją człowieczą słabość, na którą godzisz się w Twojej Boskiej pokorze. Upadając po krzyżem stajesz się podobnym do nas przygniecionych brzemieniem ludzkiej niedoli i udręk. Kontemplując Twój pierwszy upadek pod krzyżem przywołujemy nasze pierwsze niewierności i grzechy; zarówno te, które zdarzały się po długiej walce, jak i te popełnione w młodości bez zastanowienia: z bezmyślności, lenistwa i głupoty. Torowały one drogę grzechom w całym naszym dorosłym życiu: otwierały bramy egoizmu, pychy, gniewu, zmysłowości, zazdrości. Te nasze pierwsze grzechy, najczęściej popełnione z lekkomyślności przygniotły Cię do ziemi. Kontemplując Twoją ludzką słabość modlimy się za wszystkich stojących przed pokusą pierwszego grzechu. Polecamy Ci ludzi młodych, którzy kuszeni są do eksperymentowania ze złem. Daj im, Panie, przenikliwe spojrzenie, dzięki któremu będą w stanie przewidzieć tragiczne konsekwencje każdego grzechu ciężkiego. Udziel im też odwagi i siły do odpierania pokusy paktowania z namiętnością. Polecamy Twojej ojcowskiej dobroci tych, którzy upadłszy po raz pierwszy stoją na rozdrożu i z niepokojem pytają, jaką drogą pójść: konsekwentnego zmagania się ze słabością czy też poddania się władzy grzechu i dalszego pogrążania się w namiętności. Powierzamy Twemu miłosierdziu, Panie, ludzi zdemoralizowanych, którzy gorszą i deprawują innych, zwłaszcza dzieci i młodzież. Niech Twoja przebaczająca miłość odnawia w nas, po każdym naszym upadku, prawość myśli i czystość naszych pragnień. Napełniaj nas niewinnością serca, dzięki której będziemy w stanie ciągle od nowa powracać do pierwszej miłości. Stacja IV – Jezus spotyka swoją Matkę Twoja Matka, Jezu, jest zawsze przy Tobie. Ona idzie za Tobą, jak uczeń za mistrzem. Jest przecież Twoją najlepszą uczennicą. Sam wskazujesz na nią jako na wzór słuchania słowa: Któż jest moją matką…? I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka… Bo kto pełni wolę Ojca mojego, ten Mi jest… matką. (por. Mt 12,48-50) A teraz Twoja Matka kroczy po Twoich krwawych śladach. Ból rozdziera Jej serce, gdy widzi, iż ciało, które wydała na świat, zostało zmasakrowane tak, że stałeś się niepodobny do ludzi i nie było na co patrzeć (Iz 53, 2). Wspominając Twoje spotkanie z Matką, powierzamy Ci, Panie, wszystkie matki; te, które wiernie towarzyszą swoim synom i córkom w chwilach ich zagubienia, jak również te matki, które swoim lekkomyślnym życiem i brakiem troski o dzieci nie umieją ich chronić, krzywdzą je i są dla nich zgorszeniem. Modlimy się, Panie, za matki zranione w ich macierzyńskiej miłości, gdy w przypływie rozpaczy, lęku o siebie czy nalegania ze strony bliskich, pozbawiły życia swoje nienarodzone dzieci. Daj im łaskę głębokiej skruchy, by mogły doświadczyć Twojego nieskończonego miłosierdzia. Polecamy Twojej Boskiej pieczy matki i ojców dzieci krzywdzonych, prześladowanych, więzionych, skazanych na śmierć. Przyjmij, Panie, ich ból i udrękę. Powierzamy Twojej dobroci matki i ojców cierpiących z powodu upadku moralnego swoich dzieci. Daj im nadzieję na lepsze życie ich synów i córek. Daj im też łaskę wiary w nieskończone Twoje miłosierdzie. Panie Jezu, najlepszy z synów ludzkich, doskonale rozumiejący udrękę każdej matki, obdarz je odwagą i siłą do stawiania czoła krzywdzie, cierpieniu i słabości, które dotknęły ich dzieci. Niech spotkanie z Twoją Matką na drodze krzyżowej będzie dla nich pocieszeniem, umocnieniem i wsparciem. Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi Wycieńczony kaźnią Męki utraciłeś niemal wszystkie fizyczne siły. Dotknąłeś granic ludzkich możliwości. Ciało odmawia Ci posłuszeństwa. Gdy w swej niemocy, wołasz do Ojca, On stawia na Twojej drodze krzyżowej Szymona z Cyreny. Bo choć żołnierze przymusili go, aby niósł Twój krzyż, to przecież jego pomoc była darem Twojego Ojca. Ty, Panie Jezu, z wdzięcznością przyjąłeś okazaną ci pomoc, choć była wymuszona. Panie Jezu Chryste, daj nam odwagę, byśmy w każdej naszej niemocy wołali do Ciebie: W moim utrapieniu wzywam Pana i wołam do mojego Boga. Usłyszał On głos mój, (…) a krzyk mój dotarł do Jego uszu. (2 Sm 22,07) Wołam do Ciebie z krańców ziemi, gdy słabnie moje serce: na skałę zbyt dla mnie wysoką wprowadź mnie, bo Ty jesteś dla mnie obroną, wieżą warowną przeciwko wrogowi. (Ps 61,03-4) Czas niemocy, to zaproszenie do pokornego wołania do Boga; to zaproszenie do wyznania wiary, że bez Ciebie, Panie Jezu, nic dobrego uczynić nie możemy. Otchłań krzywdy i zła, jakim jest wykorzystanie seksualne dzieci przez niektórych duchowych rodzi tragiczną bezsilność i niemoc: najpierw bezsilność i niemoc ofiary – wykorzystanego dziecka, bezsilność jego rodziców. Jest to także bezsilność wspólnoty kapłańskiej, bezsilność Kościoła wobec sprawcy tych niegodziwych czynów. Zepsucie, które zwykle towarzyszy temu grzechowi sprawia, że sprawca kryje je, usprawiedliwia, manipuluje ofiarą, okłamuje ją, wpędza w chore poczucie winy, zastrasza. Bywa, że bardziej wierzymy w jego usprawiedliwienia niż w świadectwo pokrzywdzonych. Oto jak zło penetruje wewnętrzny świat wiary (Benedykt XVI). My kapłani, poniżeni w oczach chrześcijan i całego świata, grzechami naszych braci w kapłaństwie i naszym własnym uwikłaniem, z bólem współczucia dla ofiar wołamy w upokorzeniu i zawstydzeniu: Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka; Pomocy moja, spiesz mi na ratunek! Ocal od miecza moje życie, z psich pazurów wyrwij moje jedyne dobro, wybaw mnie od lwiej paszczęki i od rogów bawolich – wysłuchaj mnie! Będę głosił imię Twoje swym braciom i chwalić Cię będę pośród zgromadzenia. (Ps 22, 20-23) Stacja VI – Weronika ociera Twarz Jezusowi Widok Twojej Twarzy, zalanej krwią, wzbudził w Weronice współczucie. Poruszona miłością ociera Twoją Twarz chustą. Jako znak Twojej wdzięczności ofiarowałeś jej – odbitą na chuście – ikonę Twojego Oblicza. To nasze grzechy oszpeciły Twoje najświętsze oblicze. To one uczyniły Cię niepodobnym do ludzi. Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu. Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową. (Ps 22,7-9) Nasza twardość serca sprawia, że odwracamy nasze oczy od Twojego Boskiego Oblicza, na którym wypisane są nasze nieprawości. To one uczyniły Twoją Twarz niepodobną do ludzi. Panie Jezu, daj nam łaskę kontemplacji Twojego Boskiego oblicza, niech stanie się ono źródłem skruchy i pokoju serca, byśmy nie odwracali się od tych, na których twarzach wypisane są grzechy przemocy, której stali się ofiarami. Ale twoja Twarz, choć oszpecona, jest najpiękniejsza spośród Synów ludzkich; jest bowiem odbiciem Oblicza Twojego Ojca. Jesteś najpiękniejszym z synów ludzkich, a wdzięk rozlał się na Twoim świętym Obliczu (Ps. 45,3). „Kto mnie widzi, widzi i Ojca” – mówisz, Jezu, do Filipa. Na Twoim Boskim Obliczu możemy odczytać odwieczną miłość Ojca do nas. To ona jest źródłem naszego istnienia. Z niej wyszliśmy i do niej zdążamy. Ona jest ostatecznym sensem i celem naszego istnienia. To miłość, odkrywana na Twoim Boskim obliczu, daje nam odwagę, mądrość i moc, by panować nad grzechem, który nieustannie łasi się do nas i kusi nas. Gdy wpatrzeni w Twoje Oblicze doświadczymy poczucia własnej godności i szacunku do siebie, staniemy się zdolni do okazywania szacunku i uznania godności wszystkich naszych braci i sióstr. Panie Jezu Chryste, niech kontemplacja Twojego Oblicza pozwala nam odczytywać Twoją obecność we wszystkich zranionych na duszy i ciele przez nasz grzech. Na cierpiących obliczach ofiar zła i grzechu, odbita jest Twoja Męka. Stacja VII – Jezus upada po raz drugi Panie Jezu, wyczerpany ponadludzkim cierpieniem upadasz powtórnie pod ciężarem krzyża. Twoja ludzka słabość jest silniejsza od woli doniesienia krzyża. Ponaglany przez żołnierzy powstajesz i idziesz na Golgotę. Pragniesz do końca być posłuszny Ojcu i wypełnić Jego wolę. Twój powtórny upadek, Panie, przywołuje wszystkie nasze – powtarzające się uparcie, nieraz całymi latami – grzechy. Nasza wola nawrócenia i przezwyciężenia niewierności okazuje się często zbyt słaba. Niech Twoje upadki pod drzewem krzyża pomagają mi uznać głębię moich nieprawości. Twoja zaś wola dźwigania krzyża niech będzie dla mnie źródłem mocy, odwagi i siły do nieustannego powstawania z grzechu. Przepraszamy Cię, Panie, za chwile zwątpienia i zniechęcenia, którym ulegaliśmy po wielu naszych grzechach, po skandalach z udziałem naszych współbraci. To pycha nie pozwala nam zmierzyć się z rozmiarem naszej grzeszności i szukać ratunku w Tobie. Otocz szczególną miłością wszystkich kapłanów, którzy w sakramencie pojednania pełnią posługę jednania. Niech jednak oni sami, jako pierwsi, staną się świadkami zmagania się z własnymi grzechami. Niech będą czytelnymi znakami Twojej przebaczającej miłości, pełnej życzliwości, łagodności, współczucia, pokoju i dyskrecji. Niech dobre słowa i gesty spowiedników budzą zaufanie, niech ożywiają nadzieję tych, którzy – wierząc w Ciebie – wyznają przed nimi swoje słabości. Stacja VIII – Jezus pociesza płaczące niewiasty A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim (Łk 23, 27). Twoje cierpienie porusza niewiasty do głębi. Ich ból z powodu cudzego nieszczęścia zamyka im serca i zaślepia oczy na ich własne grzechy i grzechy ich dzieci. Napominasz je więc: Nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i waszymi dziećmi. Przepraszamy Cię, Panie Jezu, za uleganie sensacyjnemu zainteresowaniu cudzymi sprawami, za siedzenie godzinami przed telewizorem albo monitorem komputera, które odwodzi nas od modlitwy i troski o nasze życie duchowe, od służby bliźnim. Daj nam odwagę przyjmowania odpowiedzialności za nasze życie, to które nam dajesz dzisiaj. Udziel nam mądrości, byśmy umieli odróżnić sprawy ważne od nieważnych, sensowne od bezsensownych, własne od cudzych, pożyteczne od zbędnych, czyste od nieczystych, duchowe od zmysłowych, wieczne od doczesnych, dobre od złych. Dziękujmy Ci, Panie, za bolesne doświadczenia życiowe, które demaskują powierzchowność naszego życia. Są one Twoją łaską; wzywają nas bowiem do pełniejszego odkrywania Twojej nieskończonej miłości. Twoja miłość jest ostatecznym celem i sensem życia. Niech spotkania z cierpiącymi stają się dla nas zaproszeniem i okazją do przekraczania egoizmu, do wychodzenia z zamknięcia w sobie. Niech wrażliwość na ból bliźnich uwolni nas od wewnętrznej pustki. Strzeż nas także przed konsumpcyjnym i zmysłowym podejściem do życia, które koncentruje nas wyłącznie na doczesności i prowadzi na mielizny uzależnień. Chroń nas, Panie, przed obojętnością i niewrażliwością na dobro duchowe nasze własne i bliźnich. Stacja IX – Jezus upada po raz trzeci pod krzyżem Upadasz, Panie, pod krzyżem po raz trzeci, tuż pod szczytem Golgoty. Żołnierze zniecierpliwieni Twoją słabością ponaglają Cię. Zbierasz więc w sobie resztki sił i dźwigasz się, by przemierzyć ostatni odcinek drogi na Kalwarię. Golgota jest metą, do której zmierza całe Twoje ziemskie bytowanie. Adorujemy Cię, Panie Jezu, przygniecionego ciężarem krzyża. Wielbimy cię za Twoje powstanie z każdego upadku pod krzyżem. W ten sposób uczysz nas, iż do domu Ojca zmierzamy pośród naszych upadków i ciągłego powstawania z nich dzięki Twojej mocy. Nie pozwól, byśmy ulegali pokusie zniechęcenia, które odbiera nam wiarę w sens walki duchowej i prowadzi do rozpaczy lub zobojętnienia na zło. Daj nam głęboką świadomość, że z każdego moralnego dna możemy powstać dzięki Twojemu nieskończonemu miłosierdziu. Powierzamy Twojej nieskończonej dobroci ludzi zobojętniałych i pogrążonych w rozpaczy; w swoim poniżeniu i upokorzeniu nie umieją uwierzyć w Twoją troskliwą miłość; grzechy własne albo grzechy popełnione przeciw nim przez bliźnich pozbawiają ich nadziei życia wiecznego. Daj im światło Twojej łaski, by uwierzyli, że tam gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlewa się Twoja łaska, wysłużona na krzyżu (por. Rz 5, 21). Powierzamy Ci, Panie Jezu, wszystkich kuszonych do zamachu na własne życie. Udziel im odwagi nieustannego przekraczania swojej niemocy wobec skutków zła. Niech uwierzą, że Ty, Panie, nigdy nie pozostawiasz nas bez koniecznej łaski dla naszego zbawienia. Postaw na ich drodze życia szlachetnych ludzi, dzięki którym mogliby doznać miłości i wsparcia i doświadczyć Twojej troskliwej opieki. Stacja X – Pan Jezus odarty z szat Przed ukrzyżowaniem kaci zdarli z Ciebie szaty; zostałeś pozbawiony wszystkiego, także szat okrywających Twoje najświętsze Ciało. W ten oto sposób pogwałcono Twoją ludzką intymność. Żadne z upokorzeń nie zostało Ci oszczędzone. Panie Jezu, Przyjmujesz tę kolejną zniewagę z Boską cierpliwością. Pogwałcenie ludzkiej intymności uderza w poczucie godności i szacunku do siebie. Gdy poniżone zostaje nasze ciało w sferze intymnej, ono z naszego przyjaciela staje się naszym wrogiem, nieustannie nas zawstydza, upokarza, poniża i boli. Ból pogwałconej intymności w okresie dzieciństwa i młodości wżera się głęboko w pamięć i w ciało osoby skrzywdzonej; staje się źródłem cierpienia na całe późniejsze dorosłe życie. Nie dziwi fakt, że osoby dorosłe wykorzystane seksualne w dzieciństwie, wracają nieraz po wielu latach do tych bolesnych ran; i wracają tak, jakby były zadane wczoraj. Poprzez tajemnicę pogwałconej intymności, bierzesz Panie Jezu, na siebie wszystkie cierpienia skrzywdzonych przemocą dzieci, wykorzystywanych, pogwałconych w ich intymności chłopców i dziewczynek, maltretowanych kobiet, upokorzonych mężczyzn. Twoim boskim miłosierdziem obejmij ofiary a sprawcom i nam wszystkim zranionym ich grzechem daj poznać wyzwalającą moc prawdy. Sprawcom udziel łaski skruchy i pokory, ducha prawdy, aby zrozumieli zło grzechu i ogrom krzywdy wyrządzonej niewinnym. Udziel sprawcom tych wszystkich niegodziwych czynów daru łez, by mogli opłakiwać swoje nieprawości, by wolni od rozpaczy przyjęli pokutę nałożoną przez Kościół i codziennie wykorzystywali okazje do dobra, jakie dla nich przygotowujesz. Wzbudź w nich wiarę, że Ty nie chcesz śmierci grzesznika, ale aby się nawrócił i żył. Przełożonym udziel ducha prawości i męstwa, by z odwagą stawiali czoła całemu zgorszeniu, jakie powodują w Kościele i w świecie nieprawe czyny kapłanów i osób konsekrowanych Stacja XI – Jezus przybity do krzyża Twoje ciało zostaje przybite do krzyża. Zawisłeś na własnych ranach pomiędzy niebem i ziemią. Jak posłuszny baranek poddajesz się przemocy. Dręczono Cię, lecz sam dałeś się gnębić, nawet nie otworzyłeś ust swoich – jak baranek na rzeź prowadzony. W tajemnicy Twojego krzyżowania, powierzamy Ci, Panie, wszystkich prześladowanych chrześcijan. „Nie możemy w tym miejscu nie wspomnieć o wielu (…) prześladowaniach, jakie codziennie wymierzone są (…) w chrześcijan. Wspólnoty i osoby będące przedmiotem barbarzyńskiej przemocy: wypędzani ze swoich domów i ojczyzn; sprzedawani jako niewolnicy; zabijani, ścinani, ukrzyżowani i paleni żywcem przy haniebnym i sprzyjającym milczeniu wielu” (Papież Franciszek do Parlamentu Europejskiego). A wszystko to wrogowie Twojego krzyża czynią z demoniczną pomysłowością, by Twoi uczniowie umierali w możliwie największych męczarniach. Wraz z Tobą, Jezusie Ukrzyżowany, polecamy miłosierdziu Ojca: wszystkich prześladowców. Błagamy dla nich o łaskę opamiętania i nawrócenia. Modlimy się także za wszystkie krzywdzone dzieci: sprzedawane w niewolę, wykorzystywane do pracy niewolniczej, maltretowane, gwałcone i mordowane, ginące w wojnach pod gruzami walących się domów, tonące w morzach i oceanach jako uchodźcy. Wejrzyj na ich niewinnie przelaną krew i skrusz serca wszystkich, którzy winni są tych zbrodni. Polecamy Ci zwłaszcza dzieci skrzywdzone przez kapłanów i osoby konsekrowane. Twoja Męka daje nam zrozumienie przewrotności zła, jakiego się dopuszczają. To pycha nie pozwala nam pojąć głębi krzywdy, jaką jest każda forma przemocy wobec dziecka: bicie go, manipulowanie nim, okłamywanie go a zwłaszcza wykorzystywanie go dla zaspokojenia własnej żądzy. „To coś więcej niż czyny niegodziwe. To świętokradczy kult, bo te dziewczynki i ci chłopcy byli powierzeni charyzmatowi kapłańskiemu, by byli prowadzeni do Boga, a oni złożyli ich w ofierze bożkowi swojej żądzy.” (Franciszek, Homilia 7. 07. 2014) Całe to zło dotykające ludzkość od zarania dziejów bierzesz na siebie, Jezu krzyżowany. Cierpisz z ofiarami i za ofiary. Ty, bezgrzeszny, zapraszasz nas grzesznych do pójścia za Tobą, by dźwigać „nasz krzyż” (por. Mt 16, 24; Łk 9, 23), czyli skutki grzechów własnych i grzechów naszych bliźnich. Sprawcy zgorszenia mówisz straszliwe „biada” i przestrzegasz: „Lepiej byłoby dla niego, gdyby mu przywiązano do szyi kamień młyński i wrzucono do morza, niż żeby był przyczyną upadku jednego z tych małych.” (Łk 17, 1b-2) Nie ma innej drogi, jak zmierzyć się ze złem idąc za Tobą na drodze krzyżowej. Stacja XII – Śmierć Jezusa na krzyżu Adorujemy Cię, Panie Jezu, i błogosławimy Twoją śmierć. Dziękujemy Ci, że dobrowolnie przyjąłeś ją na siebie. Stałeś się podobnym do nas we wszystkim, prócz grzechu. Rozważając, Panie, Twoje konanie i śmierć na krzyżu, przywołujemy naszą własną śmierć. Pragnę przyjąć moją śmierć jako dar i łaskę. Nie boję się śmierci. Rodzimy się, dorastamy, realizujemy nasze powołanie: kapłańskie, rodzinne, zakonne, a potem wracamy do Ciebie, Pana życia i śmierci. Całym naszym życiem zmierzamy na spotkanie z Tobą w wieczności. Choć jestem świadom moich grzechów, to jednak nie lękam się spotkania z Tobą w śmierci. Wierzę głęboko, że Twoim sądem nade mną będzie Twoje nieskończone miłosierdzie. Tak jak pragnę Tobie służyć całym swoim życiem, tak też chciałbym, Panie, oddać Ci chwałę w chwili śmierci. Cóż bowiem znaczyłaby chwała, jaką chcę Ci oddać za życia, gdybym moją śmiercią miał Ciebie obrażać? Prosimy Cię o dobrą śmierć. I choć kierowani pewną obawą przed śmiercią bylibyśmy skłonni prosić Cię o śmierć łatwą: bez cierpienia i męki konania, to jednak rezygnujemy dobrowolnie z dyktowania Ci rodzaju umierania, w jakim zechcesz nas nawiedzić. Z zaufaniem powierzamy Ci całe nasze życie wraz ze śmiercią, która je zakończy. Niech moja śmierć będzie świadectwem dla braci i sióstr. Cóż bowiem znaczyłoby świadectwo całego życia, gdyby miało je zakończyć zgorszenie grzechem nieufności i zwątpienia ostatniej chwili życia – w śmierci. Niech moja śmierć potwierdzi wszystkie dobre pragnienia, myśli, słowa i czyny, jakie spełniałem ufny w Twoje miłosierdzie. Powierzamy Ci, Panie, wszystkich ludzi, którzy umierają: tych, którzy odchodzą z tego świata spokojni i zdani na Twoją wolę; umierających śmiercią niespodziewaną, gwałtowną; a zwłaszcza, tych, którzy umierają zbuntowani wobec Ciebie i Twojej woli. Niech Twoja śmierć, Panie, będzie dla nas wszystkich wzorem umierania; obdarz nas głęboką wiarą, że w śmierci nasze życie się nie kończy, ale się jedynie zmienia. Stacja XIII – Zdjęcie Ciała Jezusa z krzyża Maryja, Twoja Matka, trzyma w swoich ramionach Twoje Ciało zdjęte z krzyża. Doznaje nie tylko ogromnego bólu, ale również ulgi i pokoju. Skończyło się Jej cierpienie i poniżenie. „Wykonało się” dzieło odkupienia. Misja została spełniona. To dla niej Duch Święty począł Ciebie w Jej łonie. Dla tej misji urodziła Cię i wychowała. W wypełnieniu tej misji towarzyszyła Ci wiernie aż pod krzyż. Maryja – za sprawą Ducha Świętego – obdarzając Cię swoim ciałem, staje się Matką Boga, a Ty, Jezu, Synem Człowieczym. To dzięki Jej fiat jesteś Człowiekiem z człowieka, jak dzięki Boskiemu synostwu jesteś Bogiem z Boga. Ta, która podzieliła się z Tobą swoim ciałem, teraz trzyma je martwe w swoich ramionach. Twoje cudowne poczęcie w Jej łonie jest dla Niej źródłem nadziei na bliskie już Twoje zmartwychwstanie. Ona wierzy, że Ojciec nie zatrzyma duszy Twojej w Otchłani, ani nie da Tobie, Jego Świętemu, ulec skażeniu (por. Dz 2, 26-27). Jeżeli bowiem grzeszny Dawid wiedział, że jego Potomek zasiądzie na jego tronie i widząc przyszłość przepowiedział Twoje zmartwychwstanie, o ileż bardziej Twoja Matka, Niepokalanie Poczęta, była pewna Twojego zmartwychwstania (por. Dz 2, 30-31). W ten sposób Twoja Matka, Panie, pośród mroku śmierci, który ogarnął całą ziemię (por. Mt 27, 45) staje się światłem w ciemności, jutrzenką zwiastującą poranek zmartwychwstania. Cała ludzkość w Niej właśnie przechowała wiarę w Twoje Bóstwo i Mesjańskie posłannictwo. Dziękujemy Ci, Panie Jezu, za niezłomną wiarę Twojej Matki Maryi. Dzieląc się nią budziła wiarę Twoich Apostołów, uczniów i przyjaciół. Ona jako pierwsza umacniała wiarę Piotra, zanim on sam – zgodnie z Twoim poleceniem – zaczął umacniać wiarę swoich braci (por. Łk 22, 23). Dzięki swojej wierze Maryja stała się Matką rodzącego się Kościoła. Maryjo, Matko Boża, która jako pierwsza uwierzyłaś w Zmartwychwstanie swojego Syna, módl się za nami, abyśmy w pokusach zwątpienia i zniechęcenia zachowali, jak Ty, wiarę w moc Boga. „Święta Mario, Matko Boża, módl się za nas teraz i w godzinę śmierci naszej”. Stacja XIV – Złożenie ciała Jezusa do grobu Panie Jezu, gdybyś nie powstał z martwych, Twoja śmierć na krzyżu nie byłaby niczym nadzwyczajnym. Bez Twojego zmartwychwstania, także Twój krzyż pozostałby jedynie znakiem śmierci i przekleństwa: Wiszący [na drzewie] jest przeklęty przez Boga (Pwt 21, 23). Twój krzyż, Panie Jezu, nabiera blasku chwały dzięki Twojemu Zmartwychwstaniu. Gdybyś, Panie, nie zmartwychwstał, byłbyś tylko jednym z wielu nieszczęsnych ludzi, którzy zawiśli na szubienicy krzyża. Daj nam łaskę silnej wiary, byśmy pamiętali – szczególnie w chwilach, gdy grzech w szeregach Twoich uczniów stara się przyćmić blask Ewangelii takim mrokiem, jakiego nie znały nawet czasy prześladowań (Benedykt XVI) – że mocniejsza od grzechu i śmierci jest Twoja miłość i udział w Twojej radości i chwale Zmartwychwstania. Umierasz na krzyżu, ale po to, by móc jako zmartwychwstały wstąpić do Ojca i królować z nim na wieki. Zakończenie Kończąc rozważania tajemnic Twojej drogi krzyżowej, Panie Jezu, stajemy w pokorze przed Tobą i przed ludźmi. Idąc za Tobą na drodze krzyża, patrząc na Twoje rany zrozumieliśmy, że sami nie poradzimy sobie z grzechami, które zraniły nas i innych. Zrozumieliśmy, że mamy uchwycić się Twojego zbawczego Krzyża ufając Twojej obietnicy a nie naszym lękom. Oto stajemy w pokorze przed Tobą i przed ludźmi, ukrzyżowani i upokorzeni przez nasz własny grzech a zarazem umocnieni i pocieszeni przez Twoją obietnicę zbawienia. Jesteśmy świadomi, że nasze pokutne akty nie uczynią niebyłą wyrządzoną krzywdę, ani nie uśmierzą bólu zranionych zgorszeniem sumień. Wysłuchaj wołania, jakie zanosimy do Ciebie z głębi serc pragnących doznać uzdrowienia przez miłość. Panie, pragniemy stanąć po stronie małych i słabych, pragniemy być czytelnym znakiem Twojego zbawienia, głosem który przepowiada Dobrą Nowinę oraz narzędziem pojednania i uzdrowienia w tym świecie. Dlatego umocnieni wiarą, ożywieni nadzieją i rozpaleni Twoją miłością błagamy: Panie bądź dla nas miłosierny, zmiłuj się nad nami, odwróć swoje.

Kliknij tutaj, 👆 aby dostać odpowiedź na pytanie ️ Rozważanie V stacji drogi krzyżowej. joasia401 joasia401 02.04.2019 Religia Szkoła podstawowa

POBUDKA Wszechmogący i Święty Boże prosimy Cię o łaskę głębokiego wejścia w tajemnicę naszego zbawienia dokonanego dla nas przez Ciebie, osobiście. Ojcze ukochany niech nasze oczy serca podążają za Twoim Synem w Jego drodze krzyżowej, aż do śmierci, która jest ceną naszego zbawienia, wykupem jaki uiścił On sprawiedliwości Twojej, aby wszyscy ludzie i narody miały dostęp do tej łaski poprzez wchodzenie z wiarą w Sakramentach Świętych w przepaść miłosierdzia Twego, które w każdym z nich w innym świetle odkrywa się przed nami. Duchu Święty, Tobie zależy na nas, na naszej odpowiedzi, którą chcesz, by było nasze nawrócenie, głębokie nawrócenie, nastawione na trwałe odwrócenie się od naszych grzechów i podążanie drogami, w których Ty masz upodobanie nas prowadzić. Pokaż nam gdzie jesteśmy, jacy jesteśmy tu i teraz. Nie pozwól nam się łudzić pozorami naszej pobożności, ale wstrząśnij nami, fundamentami serc naszych, skrusz serca zatwardziałe, rozwiąż więzy, otwórz oczy i daj nam przylgnąć do ran naszego Pana Jezusa Chrystusa, by były dla nas twierdzą, źródłem odwagi, pocieszeniem i jedynym punktem odniesienia w patrzeniu na siebie i świat, by krew Jezusa była dla nas największym skarbem, którym Ty nas poisz, oczyszczasz, umacniasz i leczysz. Stacja 1 Pan Jezus na śmierć skazany. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Oskarżenia. Niesłuszne. Fałszywe. Kupione. Zakłamane. Bezbronny Jezus . Sam. Niezrozumiany. Odrzucony, wyśmiany, uznany za kłamcę, bluźniercę. My zbuntowani, synowie i córki Ojca, kupczący modlitwami, gdy pojawia się perspektywa krzyża. Nie rozumiemy, kiedy wyrywasz nas samych z siebie. Oskarżamy. Kto kocha, oskarża, czy uniewinnia? Bóg nam mówi, że zatroszczył się o każdy, każdy, każdy, każdy, każdy moment naszego życia. Każdy może nas przybliżyć do Boga, każdy przeżyty z Nim, w głębokim zjednoczeniu. Czy pragniesz tego? Właśnie bierze cię za rękę. Odwagi. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 2 Pan Jezus bierze krzyż na swe ramiona. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Błogosławieństwo nie oznacza braku cierpienia, ani braku zmagania się z własną słabością I skłonnościami do kompromisów z grzechem. Błogosławieństwo Boga nie oznacza jakiegoś wymarzonego prezentu, który zawsze chcieliśmy otrzymać. Błogosławieństwem jest współprzeżywanie z Nim najwspanialszych i najtrudniejszych momentów swojego życia, szczegółowo zaplanowanych przez Niego. Jako dzieci Szensztatu, wszystko, czego doświadczamy, traktujemy jako dar Bożej miłości, mający nas przybliżyć do Niego. Czy zgadzam się na wszystko? Mogę nie rozumieć dlaczego. Mogę. Pomimo to, mogę wszystko to, uczynić darem. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 3 Jezus upada pod ciężarem krzyża. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Łatwo się mówi okrągłe teksty o zaufaniu Bogu, gorzej z wykonaniem kroku wiary bez buntu. Nikt nie jest bezgrzeszny i taką mamy skłonność, by w tych trudnych chwilach schować się w krzakach jak Adam, zamiast zawołać: TATO TU JESTEM. On wie gdzie jesteśmy. W jakim położeniu, powaleni niewiarą leżymy, ze świadomością, że tylko od siebie zależymy, od swojej słabości. Beznadzieja, która przylgnęła do Bożych pragnień staje się pochodnią niosącą Bożą miłość pomimo beznadziejnego pozornie położenia. Tak jak krzak gorejący, tak i człowiek i jego życie staje się miejscem objawienia się głębi szczęścia w komunii z BOGIEM. Czy wiesz, że Bóg podnieść może tylko tych, którzy uznają i wyznają z ufnością, że nie ogarniają, że wszystko w Jego rękach? Spokojnie. Jesteś w Jego kochających rękach. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 4 Jezus spotyka swoją Matkę. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Przypadek? Maryja czekała. Wiedziała, że będzie tamtędy przechodzić, albo raczej, że będzie tamtędy wleczony. Jak ręka matki na piersi dziecka trawionego gorączką, jak jej serdeczny uścisk dłoni, lub wtulenie w jej ramiona, tak bardzo potrzebujemy Jej kojącego spojrzenia w każdym naszym TU I TERAZ, a szczególnie kiedy cierpimy. Sanktuaria domowe, Jej wizerunki w naszych domach, modlitwy, świadome ofiary do kapitału łask czynią nas Jej współpracownikami pozwalającymi Jej uczynić wszystko ze wszystkim, co oddaliśmy do Jej dyspozycji. Maryjo, Ty wiesz, Ty wiesz wszystko. Trudno nam nie adorować siebie w cierpieniu, odwrócić się od siebie, by całą swoją uwagę skupić na Twoim Synu. Maryja, może mnie nauczyć zapominać o sobie, by skupić wzrok serca, duszy i ducha na pragnieniach Jezusa, by je spełniać w zaciszu domowym, bez szemrania w pracy, w szkole, w sklepie, na ulicy. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 5 Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Nie miał ochoty. Został zaskoczony. Można powiedzieć, zmuszony. Bóg daje krzyż, kiedy jesteśmy gotowi. Nie tak widzi Bóg, jak widzi człowiek, wyglądający swojej wygody. Dajemy się ponieść naszym oczekiwaniom powodzenia. A tu, TU I TERAZ otrzymujemy najważniejsze łaski i wzrost wiary pośród zmagania mocą Bożej łaski. Bóg lubi zaskakiwać? Bóg wie, że to już pora. Może pocieszać, może doświadczać, może oczyszczać z miłości. Jedynym powodem jest Jego miłość do mnie. Ukochany Ojcze, jestem w Twoich rękach, uczyń ze mną i we mnie wszystko, cokolwiek zechcesz, kiedy zechcesz, jak długo zechcesz. Ty wiesz lepiej. Starczy mi Twojej łaski. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 6 Weronika ociera twarz Jezusowi. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Nieporadna miłość. Czy Jezus tego oczekiwał? Przyjął to, co była w stanie Mu podarować. To było jej TU i Teraz, w którym spotkała Boga. Kochania uczymy się przez kochanie, jak chodzenia przez chodzenie. Ważne, by nie przegapić żadnej okazji, nie zmarnować okazji do kochania w małych drobnych rzeczach, bo tak jak katedra zbudowana jest z setek tysięcy cegieł, tak królestwo Boga zbudowane jest z milionów uczynków miłości nie przegapionych, miłości może niedoskonałej, ale nie zaniedbanej. Ojcze jak niewiele możemy, ale możemy, bez ociągania okazywać miłość Tobie w drugim człowieku, którego właśnie TU I TERAZ do mnie przysłałeś. Daj mi odkrywać Twoje oblicze w drugim człowieku, któremu okazuję miłość, ale daj mi również odkrywać Twoje oblicze w człowieku, którego posłałeś, byś osobiście w nim pochylił się nade mną. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 7 Jezus upada po raz drugi. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Upadła miłość. Zawiodła. Ludzka miłość zawodzi, jeżeli nie jest zakotwiczona w Bogu. Jeżeli jest ogarnięta Bożym miłosierdziem, jest zdolna do przebaczenia po 77 razy, za każdym razem, z głębi serca. Sami doświadczając przygarnięcia przez Boga w naszym pogubieniu w grzechach naszych, mamy nie tylko dług wdzięczności za wymazanie naszego zapisu dłużnego ilekroć przystępujemy do Spowiedzi Świętej, ale zobowiązujemy się do podobnej hojności przebaczenia i nieustannego przebaczenia, tym którzy nam zawinili. Upadłeś, powstań podtrzymywany ramionami Jezusa. Jeżeli leżysz, oto zawsze wyciągnięta ręka gotowa ci pomóc powrócić na łono Ojca. On wie, że nie jest łatwo żyć z łaski i obdarzać łaską. Ukochany Ojcze, Tatusiu obdarz nas łaską unikania wszystkiego, co ma choćby pozory zła. Upodobnij nas do siebie w hojności przebaczania do ostatniego dzwonka naszego życia. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 8 Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Och jaki On biedny. Jaki on…. taki…… śmaki. Zajmujemy się tak często cudzymi biedami, cudzymi grzechami, upadkami, a zapominamy, że sami jesteśmy grzesznikami zdolnymi do wszystkiego najgorszego i tylko dzięki łasce Boga nie dosięgamy dna. Chociaż, każdy grzech jest swoistego rodzaju dnem egzystencji człowieka, bo jest zaprzeczeniem tego do czego zostaliśmy stworzeni: serce moje, Serce Ojca, Serce Syna, Serce Ducha Świętego z Sercem Maryi zanurzone bez pamięci w sobie nawzajem. W świetle tej miłości każdy grzech jest dramatem. Ukochany Ojcze skrusz nasze serca kamienne i daj nam serca z ciała. Wrażliwe serca, gotowe porzucić wszystko, co może tę serdeczną więź zerwać. Daj nam czuwać nad nami samymi, z bojaźnią zabiegając o sprawę swojego zbawienia, uznając wszystkie śmieci życia po prostu za śmieci. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 9 Trzeci upadek Jezusa. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Ileż można….! Tyle czasu już zmagam się z tą słabością i ciągle ląduję w tej samej kałuży błota. Dlaczego? Wydobywamy się z kałuży, ale nie odchodzimy od niej. Albo raczej, nie pozwalamy się bożej łasce odprowadzić od okoliczności prowadzących nas do grzechu. Zamiast się nawracać, stajemy się poprawni w swoich oczach, samousprawiedliwiamy się, z czasem uniewinniamy się, potem uznajemy, że dobro grzechu jest takie fajne, a Bóg chce nas z tej całej frajdy grzechu okraść. Modlitwa przestaje smakować, bo nie czuję ketchupu słodyczy pocieszenia. Staje się obcy dla siebie samego i Bóg wydaje się być przybyszem z kosmosu, zamiast jak jest naprawdę, naszym TU I TERAZ, w którym poruszamy się, żyjemy, jesteśmy, jesteśmy w pełni szczęśliwi. Ukochany Ojcze, Tato. Ileż razy ratowałeś mnie od grzechów, a ja jak uparty osioł wystawiając Cię na próbę brnąłem w swej głupocie i pysze w to samo błoto. Uszanowałeś moją wolność i skutki moich grzechów dałeś mi odczuć w moim życiu. Przemóż moją ślepotę i daj mi wyczucie, smak wewnętrzny duszy i ducha mojego odrzucający mnie od grzechu. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja10 Jezus z szat obnażony. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Ciało. Jedność wewnętrzna człowieka jest tym, co stanowi o naszej wielkości w całym stworzeniu. Ta jedność obejmuje nie tylko środek, ale wyraża się w ciele. Wyraża się wielkim szacunku dla ciała drugiej osoby, jako do mieszkania Boga, Jego ulubionego miejsca przebywania. Czy wobec tej rzeczywistości można traktować drugiego człowieka, mężczyznę lub kobietę przedmiotowo? Czuwanie nad swoim spojrzeniem, myślami i poświęcenie swojej czystości Bogu jest jedyną drogą przywracania godności wszystkim napotykanym osobom. Czystość jest piękna i pociągająca, ale bez walki i uważności pokornej umacnianej łaską jest pozorem zza rogu którego możemy upaść. Ojcze Ukochany, Ty kochasz czystość. Maryja jest najpiękniejsza, bo jaśnieje czystością i pięknem Jezusa. Człowieczeństwo w czystości cielesnej może być spójne i piękne. Dopomóż mi Ojcze realizować czystość serca zgodnie z moim powołaniem i wyrażać ją pięknie w moim ciele. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 11 Przybicie do krzyża. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Własnoręcznie. Możemy powstrzymywać BOGA przed czynieniem dobra, ponieważ On ma upodobanie w posługiwaniu się przyczynami drugimi. Mógł stać się po prostu człowiekiem. Wybrał drogę którą uważał za najpiękniejszą, Maryję i nie wahał uzależnić się od Niej całkowicie, przyjmując wszystko, co mogła Mu zaofiarować. Podziwiał Ją, wpatrywał w oczy, doświadczając Jej czułości. My również TU i TERAZ, czyli w każdej następującej po sobie chwili, właśnie tam gdzie jesteśmy, możemy stawać się współpracownikami Boga jak Maryja. On chce posługiwać się nami jako narzędziami Jego miłości. Mamy dwa wyjścia: pozwalać Bogu udzielać się innym przez nas, co wymaga wyrzeczenia się samego siebie i przylgnięcia do Jego pragnień względem tych których posyła do nas, albo podnieść ręce do góry mówiąc sobie, że to nie moja sprawa, ci ludzie, obcy, a jednak nieprzypadkowi. Ukochany Ojcze poszerz moje serce i nie pozwól mi powstrzymywać Twojej miłości i miłosierdzia we mnie, które chcesz okazywać właśnie najmniejszym, najuboższym. Szukaj we mnie, odnajduj, kochaj. Już dość napatrzyłeś się na świat opuszczony przez Twoje dzieci. Ten świat, to miasto, te parafie, nasze domy, rodziny i sąsiedztwo niech będzie miejscem epifanii Twojej miłości, Twoim królestwem Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 12 Jezus umiera na krzyżu. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Nie posiadać. Oddać swoje życie, poświęcić wszystko, to droga jaką ON wybrał w naszym kierunku i uwiecznił ją w Eucharystii i do tej drogi nas zaprasza, aby życie nasze stało się darem eucharystycznym, całopaleniem, uwielbieniem, wspólnotą życia mojego i Boga, chwila po chwili. Biały chleb czystej miłości i wytłoczona miłość z nas samych, pomimo przeciwności wewnętrznych i zewnętrznych podarowana innym, bliźnim, za darmo, jest tym zaczynem, który ma moc mocą Jego łaski przemieniać rodziny, społeczeństwa, narody. Być Jego darem dla innych i przyjmować Jego obdarowanie w innych jest kontynuacją Ofiary, wymiany miłości, współkochaniem. Ocean miłości wlany w nasze serca w tajemnicy Najświętszej Eucharystycznej Komunii kipi w nas pragnieniami Serca Jezusa udzielania siebie bez granic. Ukochany Ojcze daj nam dojrzewać szybko do bycia darem Twoim w tym świecie, w tym naszym TU i TERAZ, które niech stanie się Twoim TU i TERAZ w nas, działaniem przemożnej Twej łaski. Wiemy, że gdy karmisz nas Chlebem Eucharystycznym, uzdalniasz nas do większej miłości. Za darmo otrzymaliśmy Twoją miłość. Rozdawaj ją w nas za darmo, bądź w nas hojny mocą tego Pokarmu. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 13 Jezus zdjęty z krzyża. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Bezwładność. Nie mogę już nic uczynić dopiero wtedy, gdy mi się nie chce. Martwym czyni mnie grzech, uniezdalnia mnie do trwania w komunii z Bogiem i ludźmi. Kiedy upadnę w grzech, Duchu Święty połóż na mych kolanach Jezusa umęczonego, abym objął Go, jak Maryja i zapłakał rzewnie nad Jego ranami, które Mu zadałem, odrzucił grzech i porzucił wszystkie ścieżki jakie mnie do niego powiodły, abym żałował serdecznie rozrywając serce przed nim i szukając ratunku w miłosierdziu Jego. Nawrócenie jest dziełem całego życia i kończy się żalem doskonałym z miłości do Niego. Ukochany Ojcze, widok umęczonego Jezusa jaki wyryjesz w mym sercu w tej drodze krzyżowej niech będzie skutecznym lekarstwem, gdy przyjdzie pokusa. Mocą Krwi Chrystusa niech udziel mi łaski upodobania w Bożym planie dla mego życia, abym był święty i nieskalany przed Twoim obliczem dla Twej chwały. Któryś za nas cierpiał rany…. Stacja 14 Jezus złożony w grobie. Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie….. Koniec. Nasze życie się nie kończy, ale zmienia. Nieustannie powstajemy z naszych grobów nie naszą mocą, ale mocą Bożej łaski. Dla Boga nie ma ludzi straconych, niewartych, bo za wszystkich Jezus oddał swoje życie, a zatem są bezcenni. Nie ma „żuli”. To Jego syn i córka, których chce podnieść do królewskiej godności, wyzwolić, wyprowadzić na wolność. Jeżeli nas grzeszników nie odrzucił i ciągle zaczyna z nami od nowa, to nie chce, abyśmy potępiali kogokolwiek, uśmiercali w naszych sercach. Ukochany Ojcze obmywający oblicze każdego dziecka i obejmujący je z czułością, dopomóż mi być tym grzesznikiem, któremu wiele wybaczono i dlatego bardzo miłuje, grzesznikiem, którego oczarowałeś serce i uwiodłeś. Udziel mi tej wielkiej łaski bycia małym przed Tobą zawsze, czyli TU i TERAZ. Któryś za nas cierpiał rany…. Zakończenie Boże nasz, który prowadzisz nas nieomylnie własnoręcznie i właściwymi dla nas drogami, nie chcemy zmarnować żadnej łaski, która jest nam dawana kiedy podejmujemy wyzwania mające doprowadzić nas do dojrzałości wiary i miłości. Oddajemy przez ręce Maryi wszystkie owoce tej drogi krzyżowej i do stągwi składamy wszystkie nasze postanowienia i zamiary, które wierzymy podejmujemy pod natchnieniem Twej łaski. Wszystko za wszystko. Maryjo prowadź. Maryjo wychowuj. Niech mocą łaski zostaną te pragnienia przekute w czyn.
Podczas drogi, pokonywanej własnym tempem w milczeniu, modlimy się w intencji wszystkich potrzebujących miłosierdzia. Przy przechodzeniu od jednej do drugiej stacji warto w ciszy odmawiać Różaniec Święty czy też Koronkę do Bożego Miłosierdzia.
Zamieszczamy ryciny i rozważania stacji Drogi Krzyżowej, które zostały napisane przez brata Karola de Foucauld. Błagajmy Jezusa, by dał nam serce nowe, serce z ciała, a zabrał nam serce kamienne – aby napełnił nas tak gorącą miłością , jaka była w Jego sercu i by nas zjednoczył z sobą. Jezus na śmierć skazany Dajmy świadectwo Prawdzie, ale nie przez to, że będziemy ją mówić zawsze wszystkim – często nie możemy, a nawet nie powinniśmy jej mówić, Jezus często tak czynił: milczał przed Herodem. Ale kiedy trzeba ją powiedzieć, mówmy bez obaw, bez wahania, jak On, jak nasz Pan uczynił to wobec najwyższych kapłanów mówiąc, że jest Mesjaszem, wobec Piłata mówiąc, że jest Królem. Jezus bierze krzyż na swoje ramiona …Nieść swój krzyż, swój, a nie jakikolwiek krzyż, ale ten, który daje nam Bóg, a w konsekwencji oznacza to być doskonale posłusznym Bogu… Nie powinniśmy nigdy narzucać sobie krzyża sami, ale nosić ten, który nam daje Bóg. Nieść swój krzyż to być Mu posłusznym. upada po raz pierwszy Mój Boże, spraw, żebym nigdy nie był dodatkowym ciężarem dla Ciebie, żebym nie wbijał Ci dodatkowych cierni! Do tej pory zdarzało mi się to często, niestety… Niech więc mnie teraz widok Twego bólu nawróci! Mój Boże, spraw, bym nie zasmucał już nigdy Ciebie, abym przez wszystkie chwile mego życia pocieszał Cię jak tylko potrafię. 4. Jezus spotyka Matkę …Miłość domaga się jeszcze jednej rzeczy…., i Ewangelia również nam o tym mówi, ale nie w słowach, ale przez przykład Najświętszej Dziewicy… Współczucie, opłakiwać Twoje rany… doprawdy, to wielka łaska. 5. Szymon z Cyreny pomaga Jezusowi nieść krzyż Widzę, jak cierpi i nic nie robię. Nie chcę cierpieć wraz z Nim, zostawiam to innym, ja odchodzę. Opieram się Mu, kiedy mnie zaprasza do okazania Mu dowodu miłości… Nie kocham Go wystarczająco mocno, by pozwolić Mu sobie przeszkadzać, zabierać mi czas. 6. Weronika ociera Jezusowi twarz Kochajmy Go pełniąc czyny miłości, ponieważ dowodem miłości są bardziej czyny niż słowa. 7. Jezus upada po raz drugi Niech pełni się Twoja wola, mój Boże! Wiem, że Twoja wola jest Twoją chwałą, Twoim dobrem…niech się więc wypełnia. Spraw tylko, bym ja i ci, których mi w szczególny sposób powierzasz, abyśmy wszyscy we wszystkim pełnili Twoja wolę. 8. Jezus pociesza płaczące niewiasty Jak jesteś dobry, mój Boże! Zawsze zapominasz o sobie, myśląc o nas… i teraz, niosąc krzyż, zapominasz o sobie… Naśladujmy naszego Pana, zapominajmy dla Niego o sobie, czyniąc w każdym momencie naszego życia to, co się Jemu podoba. 9. Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci Z miłości do nas niesiesz ten krzyż, Panie, idąc powoli, potykając się, upadając…a krzyż spada na Ciebie, raniąc Twoje ramiona, przygniatając Cię, rozrywając …O, Boże chwały, mój Panie i mój Boże, w jak opłakanym stanie się znajdujesz! 10. Pan Jezus z szat obnażony O Jezu, prawdziwy Boże i prawdziwy Człowieku, ukochałeś ludzi tą samą miłością, co Twój Ojciec, który ukochał nas aż do podarowania nam Ciebie, swego jedynego Syna. 11. Pan Jezus do krzyża przybity Im bardziej wszystkiego nam brakuje, tym bardziej jesteśmy podobni do Jezusa ukrzyżowanego…im bardziej jesteśmy przywiązani do krzyża, tym bardziej obejmujemy Jezusa, który jest do Niego przybity… Każdy krzyż jest ziarnem, bo każdy krzyż jednoczy nas z Jezusem. 12. Jezus umiera na krzyżu Wypełnij we mnie Twoją wolę. Mój Boże, Twój sługa, Twój niewolnik upada przed Tobą i adoruje Cię u stóp Twego krzyża. Bądź w nim wywyższony według Twojej woli. 13. Jezus zdjęty z krzyża …Życie jest walką i krzyżem. I tak będzie do końca świata. Módlmy się, cierpmy, pracujmy, aby Imię Pana było uświęcone, aby przyszło Jego Królestwo, aby Jego wola spełniała się na ziemi i w niebie, aby każdy duch chwalił Pana. Służmy Mu i oddajmy nasze życie dla odkupienia dusz, jak uczynił to nasz Wzór Jedyny. 14. Jezus do grobu złożony Jest noc… Twoje ciało spoczywa w grobie, Twoja dusza jest już w wiecznej szczęśliwości. Matka Boża i św. Magdalena płaczą wraz z Apostołami… Niech zjednoczę się z nimi w Miłości, w bólu Twego cierpienia i Twojej męki, w radości Twego nieskończonego szczęścia, które się rozpoczyna… Wraz z nimi pragnę zatracić się w Tobie. 15. Radość Nie ma nic doskonalszego i lepszego od miłości, ponieważ miłość jest z Boga i jedynie w Nim może znaleźć swe odpocznienie.
XXXI Światowe Dni Młodzieży: Nabożeństwo Drogi Krzyżowej pod przewodnictwem Ojca św. Benedykta XVI. Czternaście stacji hiszpańskiego Wielkiego Tygodnia, z różnych miejsc Półwyspu Iberyjskiego, wyjdzie w procesji na ulice Madrytu w okolicach Placu de Cibeles. . 270 312 490 183 268 70 312 268

rozważanie 3 stacji drogi krzyżowej